Słowik szary, otulina rezerwatu Beka

Zdjęcia słowika szarego, kosztowały mnie trzy godziny stania jak słup z siatką maskującą na głowie. Do tego po szyję w jeżynach, które otaczało kilkanaście równie kłujących głogów. To właśnie w gęstwinie liści oraz gałęzi tych drzewek, rankiem śpiewał słowik. Niestety to ptak, który niechętnie wychla się z gąszczu. 

Jednym słowem, tylko dwa razy pofatygował się na bardziej otwartą przestrzeń, dając okazję to tych kadrów.  Napisałem, że śpiewał. Jednak to wielkie uproszenie. Słowik szary to prawdziwy wokalista, o głosie donośnym i niezwykle  melodyjnym. Jeśli spotkanie tego ptaka nie zakończy się udanymi zdjęciami, to jego koncert z nawiązką wynagrodzi starania.