Armagedon


W Helu 4 października znalazłem się z Andrzejem Popielski niejako z przypadku, choć znaliśmy prognozę pogody. Jednak co tam zastaliśmy przeszło nasze wyobrażenie. Słowem sztorm z małymi przebłyskami słońca, lecz głównie wiadra wody z nieba targane porywistym wiatrem. 

W takich warunkach zdjęcia ptaków stały się niemożliwe. Ba, nawet ich odnalezienie, bo wszelką drobnicą targało w powietrzu i same nie miały pojęcia gdzie przysiadać. Poradziły sobie jedynie zięby i jery, który nalot miał miejsce w tym dniu. No i rybitwy czubate. Tym sztorm nie przeszkadzał i z lubością oddawały się polowaniu.

Na zdjęciu jeszcze desperacka próba nawiązania kontaktu z kolegami, którzy być może w tym czasie próbowali poczynić jakieś obserwacje w Helu. Jednak chyba wszyscy przenieśli się na Mierzeję Wiślaną w poszukiwaniu sztormowych wydrzyków.