Kruki, scypuł i kropla wiedzy


Na zdjęciu kozioł (samiec) sarny, a dokładniej to co z niego zostało po uczcie kruków. Obecnie są bardzo liczne w dolinie Redy i nie przepuszczą takiej okazji. Choć części z Was zdjęcie może wydać się drastyczne, jednak ten kadr nosi wartości poznawcze. 

Zwróćcie uwagę na czerwony kolor poroża (parostków). Rzadko mamy okazję tak anatomicznie spojrzeć na proces ich wzrostu. O tej porze roku pokryte jest tzw. scypułem, skórą o pluszowej powierzchni, silnie ukrwionej i unerwionej, która dostarcza z organizmu głównie wapno na budowę poroża. Wiosną (marzec - maj), naczynia krwionośne w scypule obumierają, a scypuł zasycha. Następnie kozły wycierają poroże o cienkie pnie drzew. 

To właśnie scypuł został zjedzony przez kruki, pozostawiając krwiste zabarwienie parostków. Trudno się dziwić ptakom, skoro same kozły potrafią zjadać własny scypuł na etapie wycierania, ze względu na dużą wartość odżywczą.

Koziołek to niestety ofiara potrącenia przez samochód na ruchliwej drodze do Mrzezina. Leżał kilkanaście metrów od pobocza. Na tej trasie dość często się to zdarza. Odnajduję tam również padłe w ten sposób zające, lisy i dziki. Na zdjęciu kolejna sarna z tego miejsca (fot z poprzednich lat). Jedynym pocieszeniem jest, że natychmiast takie zdarzenia wykorzystują ptaki jak ten myszołów.


Zdarzają się autorzy zdjęć ptaków, którzy swoje publikacje opatrują tytułem Wildlife Photography. Niestety pod tym hasłem, często odnajdujemy kadry z komercyjnych czatowni, gdzie ptaki wabione są mięsem.

Idą na skróty, bo zdjęcia kruków i szponiastych nie należą do łatwych. Dlatego takie zdarzenia losowe jak ten kozioł, warto wykorzystać w naszej praktyce do prawdziwie naturalnych zdjęć tych ptaków.

Jedno jest pewne - jeśli w jednym miejscu siedzi na ziemi kilka kruków lub srok, to z pewnością leży tam padłe zwierzę. Takim sposobem nawet z bardzo dużej odległości możemy wypatrzyć w terenie miejsce na potencjalną zasiadkę.