Każdej wiosny składam śluby czystości obiecując sobie, że nie wykonam już nigdy kolejnych zdjęć pliszki żółtej. To tyle warte postanowienie co schudnę lub przytyję. Pliszka żółta jest jak kusząca w nocy zawartość lodówki. Jest nawet gorsza od kiełbasy lub ciasta wołających - zjedz mnie, zjedz mnie.
Przysiądzie ci taka pliszka przed nosem i zachęca. - na takiej słodkiej gałązce jeszcze mi zdjęć nie robiłeś. Zobacz na tło, jak agrestowa galaretka. To łapię za aparat jak za łyżkę lub widelec, wchłaniając kolejną porcję pliszek żółtych.