W odróżnieniu od pozostałych naszych gołębiowatych jest ostrożna i trzyma dystans. Nawet przysiadając na drutach energetycznych (co czyni chętnie) nie pozwala na krok do przodu. Toleruje jedynie obserwacje z kilkudziesięciu metrów, a przy takiej odległości na dobrej jakości zdjęcia trudno liczyć.
Podobnie zachowuje się na ziemi. W takim przypadku trzeba się ukryć, licząc że pojawi się relatywnie blisko. Tym razem turkawka siadła ok. 30 m od mojego stanowiska. Efektem jest to ujęcie, na granicy zdjęcia dokumentacyjnego.
Słowem ten dwa kadry "kosztowały" mnie 10 godzin oczekiwania i zdobywania doświadczenia jak w przyszłości skutecznie fotografować turkawki. Nie był to jednak czas stracony, bo oprócz obserwacji kilku osobników miałem okazję wysłuchać głosu samców. To dźwięk, który faktycznie brzmi jak turkanie. Trudno się zatem dziwić, że dał nazwę gatunkowi.