Sobotni sztorm w Mikoszewie nas nie powalił. Zrobił to dopiero biegus malutki, który okazał się główną atrakcją tego dnia. Dla obserwatora z boku scenka mogła wydawać się dziwaczna, ale w tym szaleństwie była metoda.
Pomijając atrakcyjność kadrów z poziomu zero, leżenie okazało się jedynym sposobem na stabilizację nawet ciężkich obiektywów. Stojąc, właściwie nie było szansy na utrzymanie w bezruchu fotograficznego sprzętu, bo porywisty wiatr miotał nim jak chorągiewką.
Tytułowe zdjęcie Andrzej Popielski, pozostałe własne.