O niewielkiej ilości gatunków w dolinie Redy, pisałem w sobotniej odsłonie. Zatem trudno było spodziewać się przełomu dzień później. Jednak prognozy pogody były łaskawe, a będąc w terenie zawsze jest nadzieja na ciekawe stwierdzenie. Niestety poranne plany pokrzyżowała mgła. Niby nic nadzwyczajnego jesienią, ale dziś utrzymywała się gęsta i wyjątkowo długo.
Przez wiele godzi czyniła krajobraz doliny czarno - białym, z praktycznie minimalną widocznością. Przynajmniej dla autofokusa, który "pływał" na majaczących sylwetkach ptaków. Było tak kiepsko, że nawet nie pojechałem do rezerwatu.
Dopiero koło południa zrobiło się przejrzyście, ale cóż z tego skoro na polach i przydrożnych drzewach tylko drobnica gatunków pospolitych. Z ciekawszych, sporo perkozków na kanałach przy przepompowni, ale nerwowo reagowały na próby zbliżenia.