Praktycznie rzecz ujmując nie mam co narzekać na efekty ostatniej soboty. Po długim czasie odnalazłem wreszcie puszczyka w odmianie szarej. Złapałem w obiektyw mewę, która może być romańską (rzadka na północy Polski). Jednak dla tego dnia, najbardziej symptomatyczny jest ten wizerunek nurogęsi.
To właściwie obraz w pigułce tego co działo się w Pucku i Władysławowie. Czyli pustki w portowych basenach, za główkami na otwartym morzu. Trochę nurogęsi, gągołów i rzadka kacza zupka.
Pewnie to skutek bardzo ciepłego grudnia. Teraz dwa dni solidnie wieje, więc jest nadzieja że może coś się zmieni. Nie wiem tylko czy sam wiatr wystarczy, by pojawiło się więcej osobników i gatunków w portach.