Może kwokacz na śniadanie?



Zanim powstały zbliżenia lisa, które ilustrowały wczorajszą publikację miałem okazję do obserwacji z większej odległości. Bohater obu opowieści sznurował morskim brzegiem. To dość powszechny widok w rezerwacie Beka, choć trzeba trafić na odrobinę spokoju w terenie. O dziwo wolny od pracy dzień 3 maja takim się okazał, bo od rana do godziny 11, na Bece nie było kompletnie ludzi. Przyznam, że byłem zaskoczony taką absencją, podobnie jak zachowaniem lisa a dokładniej obu postaci widocznych na zdjęciu. 

Drugi jegomość to kwokacz. To jeden z wielu osobników jakie w ostatnich dniach przysiadały na plażach, choć w sobotę było już ich znacznie mniej. Opisując wiosenne spotkania tych ptaków pisałem o ich ufności i małej płochliwości wobec ludzi. Ten jednak zadawał się kompletnie ignorować realne zagrożenie w postaci drapieżnika. 

Mało tego przybycie lisa poderwało kwokacza, lecz ten po kilku sekundach ponownie usiadł przed nosem rudzielca. Gdy na chwilę kwokacz zniknął, lis rozglądał się zawiedziony. Jednak powrót ptaka i usadowienie się w równie malej odległości od brzegu nie sprowokowało rudej kity do polowania. Ostatecznie kwokacz pozostał tam gdzie był, a lis przydreptał pod moje stanowisko.

Jednak nie dajmy się zwieść tej opowieści z happy endem. Lis to poważne zagrożenie dla ptaków, szczególnie gniazdujących w rezerwacie. Dorosły osobnik w dobrej kondycji może ważyć 12 kg i w takiej postaci potrafi upolować nawet łabędzia. Czytaj więcej: Naturalny porządek rzeczy