Może zbyt często fotografuję śnieguły, może zbyt dużo o nich piszę. Jednak ostatnia sesja zdjęciowa z 14 stycznia, stała się przyczynkiem do pewnych przemyśleń. Zawsze można poczynić ciekawsze obserwacje i zrobić lepsze zdjęcia gatunku już wcześniej spotkanego. Zdanie to nie jest szczególnie odkrywcze, jednak by tak się stało ptaki muszą dać szansę.
Śnieguły spełniają to kryterium, bo już drugi rok zimują na cyplu w Rewie. Ostatnio odwiedzam to miejsce dla rzepołuchów, które z nimi zasiadają. Jednak od śnieguł przy okazji nie odrywam obiektywu. Dlaczego? ... bo taka okazja może się już nie powtórzyć w kolejnych sezonach. Liczebność osobnicza gatunków zimujących na Wybrzeżu Gdańskim, również na przelotach jest zmienna. Czytaj: Śnieguły, mała historia obserwacji
Przekonałem się o tym boleśnie np. w przypadku grubodziobów, które zeszłej zimy widać było dosłownie wszędzie. Uznałem wtedy, że mam czas na doskonałe zdjęcia a zostałem z niczym. Tej zimy nie widziałem żadnego grubodzioba i kolejne sezony wcale nie gwarantują takiego spotkania. Inaczej rzecz wygląda z kwokaczami i łabędziami krzykliwymi. 2019 mogę uznać za rok tych gatunków, bo w takiej obfitości nie spotkałem tych ptaków nigdy wcześniej. W tym przypadku wykorzystałem sprzyjające okoliczności, wykonując im setki zdjęć. Takie przykłady mogę mnożyć, lecz wszystkie prowadzą do jednej konkluzji. Zawsze łap okazję jaką natura stwarza, co czynię obecnie w przypadku śnieguł.