Zimowe obserwacje gniazd



Obserwacje ptaków w okresie lęgowy przynoszą rozliczne dylematy. Najczęściej etyczne, kiedy musimy zdecydować, czy zbliżać się do ptasi gniazd w czasie wysiadywania jaj lub karmienia potomstwa. Wszystko oczywiście zależy od gatunku i okoliczności, również czemu to służy. Wiele takich przypadków ma uzasadnienie w badaniach naukowych, zabiegach ochronnych, obrączkowaniu, lub publikacji treści popularnonaukowych.

Najgorszą jest fotograficzna ingerencja w proces lęgowy, gdy celem jest możliwie doskonałe zdjęcie jaj lub piskląt, którym szpanujemy na portalach społecznościowych. Takich przypadków widzieliście z pewnością wiele, choć ich ubywa z racji stanowczej krytyki internautów.

Wszystko jest dla ptaków i dla ludzi. Musimy tylko rozważyć czy nasze zachowanie nie przysporzy więcej szkód niż pożytku. Niekiedy możemy śledzić etap budowy gniazd, a nawet wychów potomstwa. To jednak dotyczy ptaków, których proste lub okazałe konstrukcje gniazd są osadzone wysoko w świetlistych koronach drzew, w dziuplach oraz na wodzie i takie możemy obserwować z dużej i bezpiecznej odległości. Jednak i to wymaga doświadczenia i dużej ostrożności.
Czytaj: Jak sójki gniazdo budowały

Inaczej sprawa wygląda u drobnych gatunków, bo te gniazda umieszczają często w zwartych kompleksach roślinności, które wiosną w okresie wzmożonej wegetacji stają się nieprzeniknioną masą traw, liści i wszelkiego ziela. Tam nie wsadzimy obiektywu lub głowy, bo skutek może być katastrofalny. Gatunki tak gniazdujące, poza kamuflażem właściwie nie wykształciły procesów obronnych. Nawet waleczny rudzik, który potrafi zabić samca własnego gatunku w walce o terytorium, jest bezradny wobec ataku drapieżnika. Czytaj: Rudzik ... nie tak słodki jak myślisz

Jest też trzecia grupa ptaków, które gniazdują na terenach otwartych. W takim przypadku rodzice starają się skusić intruza by oddalił się od gniazda umieszczonego bezpośrednio na ziemi. Tak zachowują się np. pliszki żółte, które podskakując i podlatując odciągają nieproszonych gości. Podobnie czajki, lecz te z determinacją atakują. W koszącym locie przelatują nad głową napastnika, który zbliża się do ich gniazd ukrytych w niskich trawach. Jednak nawet one są bezradne wobec kruków, które wybierają im jaja. Czytaj: Czajki, utracony lęg w rezerwacie Beka

To zaledwie garstka przykładów jakim wyzwaniom musza sprostać ptaki w okresie gniazdowania, więc nie dokładajmy im kolejnych kłopotów, które mogą prowadzić do utraty lęgów. Jednak gniazdo to niezwykle ciekawa konstrukcja, która u poszczególnych gatunków przybiera przeróżne formy. Zatem zima to niepowtarzalna okazja, by przyjrzeć się architektonicznym umiejętnościom ptaków. W tym czasie gniazda są doskonale widoczne, choć wiele z nich nie przetrwa w całości do wiosny. Gorsza sprawa z rozpoznaniem kto był ich autorem, bo nie widzimy lokatorów. Jeśli nie możemy porównać wizerunku gniazda ze zdjęciami w literaturze lub sieci (a często tak bywa), to pozostaje metoda eliminacji. Tu jednak będą pomocne letnie obserwacje, na podstawie których stworzymy listę gniazdujących w okolicy gatunków.

W tym przypadku nie była długa, bo miejsce to niewielka enklawa trzcin u brzegów Zatoki Puckiej, granicząca ze ścieżką prowadzącą do morza. W tym miejscu pojawiały się potrzosy, pliszki żółte i świergotki łąkowe, ale wszystkie gniazdują na ziemi. Widoczne na wstępie zdjęcie, pokazuje konstrukcję wielkości kielicha z dwóch dłoni. Zawieszoną ok. 1,5 metra nad gruntem w plątaninie trzcin i dzikiej różny. Teraz doskonale eksponowaną, ale latem solidnie przysłoniętą świeżą roślinnością. Pozostają zatem dwie możliwości, dziwonia lub rokitniczka, bo oba gatunki całe lato kręciły się w pobliżu. Bywał tam również trzciniak. Typ oraz wielkość gniazda pasują do tego gatunku, ale lokuje je zwykle 50 - 100 centymetrów ponad lustrem wody. Zatem stawiam na dziwonię, choć gniazdo nie posiadło już wyściółki z włosia, które wywiały porywiste w tym rejonie wiatry. 

Na koniec wspomnę wizerunek gatunku, który tak licznie zasiedlił w zeszłym roku dolinę Redy. Piękny czerwony samiec i skromna samiczka dziwonii. To ona jest wyłącznym konstruktorem gniazda. W tym czasie samiec oznacza rewir lęgowy, popisując się wokalnie. Jednak na powtórkę ubiegłorocznych widoków i doznań akustycznych musice poczekać aż do połowy maja bo to ptaki, które najpóźniej powracają do Polski z zimowisk.