Może mam coś z oczami, ale od tygodni praktycznie nie widuję szponiastych w dolinie Redy. Dosłownie pokazał się jeden myszołów. Dopiero dziś, jadąc w teren przeleciała mi nad głową kania ruda, ale w pierwszych minutach dnia i tyle ją widziałem. Natomiast tradycyjnie nie zawodzą pustułki. Dolina to wymarzona dla nich kraina i jest ich tu sporo. To rozległe tereny łowieckie, również stanowiska lęgowe w postaci wiejskiej zabudowy. W pobliżu takiego budynku spędziłem dziś poranek, obserwując widoczną na zdjęciach samicę pustułki. Prawdopodobnie lustrowała dawne, lub przyszłe lokum gniazdowania. To doskonałe miejsce, bo stary dom oferuje załomy murów, gzymsy i krokwie. Jego natomiast sąsiedztwo porastają wysokie drzewa, używane jako punkty obserwacyjne.